czwartek, 16 lutego 2012

Przegląd (nierządu). Do sali plenarnej wchodzi wściekły (jak zwykle) Tusk i mówi- Idioci, matoły, nieudacznicy proszę wstać!Nikt się nie rusza. Po chwili wstaje siedzący w kącie BORowiec.- No proszę! - mówi ironicznie Tusk i pyta BORowca:- Czemu uważa się pan za idiotę, matoła i nieudacznika- Nie uważam się - wprost przeciwnie. Ale głupio mi, że Pan Premier tak sam stoi...


Polacy żartują, znaczy się okupacja w pełnej krasie, a i kres jej coraz bliżej.

Nasz słynny bramkarz Pan T. opowiedział ostatnio taki oto " kawałek" : "Jak zapłodnić krowę na lodzie?- Wprowadzić ją na lód ..- to sama się wypie....li."


 Stanisław Markiewicz : PełOwcy ! Poprzyjcie swego wodza Tuska czynem,umierając przed terminem !


"Jak żyć? - pyta Premiera Paprykarz - jak najkrócej odpowiada Donald Tusk".

" 1000 szkół .................."


środa, 1 lutego 2012

"1000 szkół na tysiąclecie"


Likwidujmy szkoły, budujmy stadiony? "Czy nie można dać szansy mniejszym klasom, w których łatwiej wychowywać?"

 

W zeszłym roku do zamknięcia zgłoszono 335 szkół, a w tym roku mówi się, że podobny los może spotkać  nawet 800 placówek edukacyjnych.

Czy wszystkiemu winna jest demografia i zmniejszająca się liczba uczniów? Czy w takiej sytuacji jedynym wyjściem jest likwidacja szkół? Trudno nie uwzględniać malejącej liczby uczniów, ale czy fala likwidacyjna nie jest zbyt wysoka, czy nie należy chronić szkół szczególnie, gdy czasem na ich przetrwanie potrzeba naprawdę niewielkich środków. Czy nie można dać szansy nieco mniejszym klasom, w których łatwiej nauczać i wychowywać?
Decyzje oszczędnościowe byłyby przekonywujące gdyby nie było widać niezwykłej rozrzutności w naszych finansach. Oto niemal z dnia na dzień okazuje się, że jesteśmy w stanie dofinansować Międzynarodowy Fundusz Walutowy kwotą ok.25 mld. złotych i nie stanowi to nawet powodu do debaty sejmowej na ten temat. Na stadiony związane z Euro 2012 idą każde pieniądze, a plany ich wykorzystania po mistrzostwach są iluzoryczne.
Zasobna Dania wyda na unijną prezydencję znacznie mniej niż wydała biedniejsza Polska. Tymczasem na utrzymanie szeregu szkół brakuje czasem w skali roku kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych i jest to niemożliwe do przebrnięcia. To pokazuje, że problem nie tkwi wyłącznie w demografii i w pieniądzach, ale w priorytetach decydentów.

 Krótkowzroczne argumenty ekonomiczne formułowane z pozycji gminy czy miasta nie dostrzegają problemu, który przecież dotyczy całego kraju. Szkolnictwo w Polsce jest narodowe, a nie powiatowe. Skoro tak, to sprawy ekonomiczne powinny być rozstrzygane na poziomie budżetu państwa, a nie budżetu gminy.